sobota, 26 marca 2011

W 90 dni dookoła świata - ostatnie zadanie konkursowe.

Dawno, dawno temu, za siedmioma górami, za siedmioma lasami, za siedmioma rzekami żył sobie wielki wódz „Mały Niepokój” - Tcherpaq. Pewnego razu, wsiadł na rower ...



W dziewięćdziesiąt dni dookoła świata .... Ha !!
Nawet Lenin i Stalin byliby ostrożniejsi w swoich planach i rozkładali to na realne pięciolatki. No właśnie ... ja jestem jeszcze ostrożniejszy i rozłożyłem to na lat piętnaście.

Kilka lat temu wyruszyłem w podróż dookoła świata. Ze względów czysto finansowych, podzieliłem ją na wiele etapów. Wiele już za mną, ale jeszcze więcej przede mną. Plan zakłada, że uda mi się ją zakończyć za ... lat dziesięć.

Konkursowe dziewięćdziesiąt dni, pozwala mi zagęścić ruchy i pięć lat zrealizować w krótszym terminie. Spróbuję więc przybliżyć, swoje mocno oddalone plany podróżnicze, jednocześnie wyjaśniając przydługawy termin ich realizacji.

Po pierwsze primo, jak już wcześniej pisałem - finanse. Wiadomo, że z pustego to i ... Salomon nie naleje.

Po drugie primo - środek transportu ... oczywiście rower. Tylko on, jest w stanie zapewnić mi odpowiednie emocje podczas podróży. Jestem powolny. Rower jest idealnym „złotym środkiem” pozwalającym mi zachować żółwie tempo, które ściśle powiązane jest z atrakcyjnością przemijającego świata. Piechotą za długo, mechanicznymi środkami transportu za krótko ... i za łatwo !!

Po trzecie primo - moja wielka podróż trwa tylko zimą i (zdarza się), że jesienią. Lato jest zbyt atrakcyjne w Polsce, aby gdzieś wyjeżdżać.

Po czwarte i najważniejsze primo - KOCHAM TO !!

A więc - LET’s GO !! SHOW MUST GO ON !!

Podróż będzie podzielona na trzy etapy.

Etap I

Początek mojej wyprawy to historyczny Konstantynopol. Miasto gigant, położone w Europie i Azji jednocześnie. To mój symbol kontynuacji podróży - jednym kołem na dobrze znanym, drugim kołem na obcym kontynencie. Dwa dni później, po zwiedzeniu Stambułu, kompas blokuję na kierunku wschodnim. Po ośmiuset, rowerowych kilometrach docieram do najbardziej niesamowitego miejsca na świecie, oferującego komercyjne loty balonem. Kapadocja to zupełnie inna planeta - domy i kościoły wykute w tufowych skałach, Dolina Miłości, Dolina Wyobrażni, skalne miasto - Uchisar, podziemne miasto - Kaymakli ... Po zrobieniu się w „balona”, sposobami mieszanymi (autobus, pociąg, ciężarówka) docieram do granicy z Syrią.
Podróż po Syrii rozpoczynam w Aleppo. Miasto ma za sobą długą historię, ponad 3800 lat. Do zwiedzenia mam tu : cytadelę Kalat Halab, karawanseraj, wielki suk, kamień Abrahama i wiele innych. Na zakończenie, obowiązkowa wizyta w łaźni tureckiej. Dalej droga, prowadzi mnie ku plażom m. Śródziemnego. Drogą wzdłuż wybrzeża jadę od portu Latakia, do portu Tartus. Do Damaszku docieram omijając Liban. Po drodze muszę odwiedzić Krak des Chevaliers – wspaniały zamek krzyżowców, bardzo ważny punkt obrony chrześcijańskich rycerzy podczas krucjat. Jest to najlepiej zachowany zamek na Bliskim Wschodzie.
Damaszek - uważany jest za najstarsze, nieprzerwanie zamieszkałe miasto świata. Ponad 5000 lat ... Tu dopiero jest co zwiedzać ... Mauzoleum Saladyna, suk al-Hamidijja, czternastowieczna cytadela, pozostałości świątyni Jowisza (III w. p.n.e.), Pałac Azima, Muzeum Narodowe ... oraz najważniejsza świątynia Syrii - Wielki Meczet Umajjadów. To najstarsza budowla w mieście. Przechowywane są w niej relikwie św. Jana Chrzciciela. W mieście zostaję trzy dni. Ostatniej nocy, paląc fajkę wodną w najstarszej kawiarence Damaszku – an-Nawfara, żegnam się ze stolicą.
Opuszczając Syrię zajeżdżam jeszcze do Bosry. Jest tu znakomicie zachowany teatr rzymski z II w. mieszczący 15 tysięcy widzów.
Kolejna granica, kolejne państwo - Królestwo Jordanii. To chyba najspokojniejsze, najbezpieczniejsze i najbardziej przyjazne turystom państwo arabskie - zaskakuje życzliwością, a Beduini biją rekordy gościnności. Znajdują się tu, dwa najsłynniejsze symbole Bliskiego Wschodu: wykute w różowej skale, antyczne miasto Petra oraz zapierająca dech w piersiach sceneria najpiękniejszej pustyni na świecie - Wadi Rum. Na koniec tego etapu, malowniczą Autostradą Królewską wracam do Ammanu - stolicy Jordanii. Warte zobaczenia są : rzymski amfiteatr, kolumnada, forum, rzymska cytadela z punktem widokowym. Niedaleko miasta, znajduje się międzynarodowe lotnisko, z jednym pożądanym rejsem ...

Czas podróży - trzydzieści dni. Rowerem do pokonania, około 2 tysiące kilometrów.

Przelot Warszawa - Stambuł - 300 €
Osiem noclegów w hotelu - 30 € / doba
Kieszonkowe - 25 € / doba.
Przelot balonem Kapadokya Ballons - 230 €
Autobusy, pociągi, wyżywienie, bilety wstępu, pozostałe noclegi ... pokrywane z kieszonkowego.
Amortyzacja roweru - 99 €

Potrzebne wizy: Turcja, Syria, Jordania.

Etap II

Był Bliski Wschód, teraz czas na Indochiny.

Z Ammanu dokonuję teleportacji do ... Bangkoku. Jak to mawia moja matka - Jeszcze tam Cię nie było ??!! Ale ciii ... nie musi o tym wiedzieć.

Czy wiecie, że Bangkok to „Miasto dzikich śliwek” i jest wpisany do Księgi Rekordów Guinnesa ?? Jego pełna nazwa to - กรุงเทพมหานคร อมรรัตนโกสินทร์ มหินทรายุธยามหาดิลก ภพนพรัตน์ ราชธานีบุรีรมย์ อุดมราชนิเวศน์ มหาสถาน อมรพิมาน อวตารสถิต สักกะทัตติยะ วิษณุกรรมประสิทธิ์, lub jeśli ktoś woli - Krung Thep Mahanakhon Amon Rattanakosin Mahinthara Ayuthaya Mahadilok Phop Noppharat Ratchathani Burirom Udomratchaniwet Mahasathan Amon Piman Awatan Sathit Sakkathattiya Witsanukam Prasit i bardziej zrozumiale - Miasto aniołów, wielkie miasto, wieczny klejnot, niezdobywalne miasto boga Indry, wspaniała stolica świata wspomaganego przez dziewięć pięknych skarbów, miasto szczęśliwe, obfitujące w ogromny Pałac Królewski, który przypomina niebiańskie miejsce gdzie rządzi zreinkarnowany bóg, to miasto dane przez Indrę, zbudowane przez Wisznu ... ufff ... 21 słów ... niesamowite !! Jest to najdłuższa nazwa geograficzna świata.
Piękne miasto pozornego chaosu ... wszerz i wzdłuż poprzecinane kanałami - Wenecja wschodu ... pływające targi ... wodne tramwaje ... Stare Miasto Królewskie, na sztucznie utworzonej wyspie Rattanakosin z największymi skarbami Bangkoku : Wielki Pałac i Świątynia Szmaragdowego Buddy, Muzeum Narodowe, Galeria Narodowa ... świątynia Wat Traimit, gdzie znajduje się 3 metrowy Złoty Budda odlany w XIII wieku - największy na świecie szczerozłoty posąg ... Bangkok to: 400 bogato zdobionych, buddyjskich i hinduistycznych świątyń ... niesamowita China Town ... Muzeum Królewskich Barek ... Muzeum Królewskich Słoni ... farma krokodyli ...
Jedyne co może przeszkadzać w Bangkoku to tysiące zapachów, z których słynie ... niestety, brak wśród nich zapachu fiołków
Następny większy przystanek na mojej drodze to stolica Kambodży - Phnom Penh. Jest tu kilka atrakcji : Pałac Królewski, Srebrna Pagoda (Wat Preah Keo) - świątynia ze skarbcem narodowym, Muzeum Narodowe czy ... Pola Śmierci - będące „pamiątką” po rządach Pol Pota i Czerwonych Khmerów. Kogokolwiek zapytam: - Kim są Khmerowie ?? Odpowiada : - Ludobójcy, gorsi od faszystów !! Mordercy !! ... A kim są naprawdę ?? Khmerowie, to po prostu naród zamieszkujący Kambodżę, tak jak Polacy mieszkają w Polsce, tak ... Nazwa własna, niestety kojarzona z latami terroru i władzy Czerwonych Khmerów. A ci mają z Khmerami tyle wspólnego co krzesło elektryczne ze zwykłym krzesłem ... to "robaki z naszej własnej skóry", jak mawiają Khmerowie ... młoty, siekiery, łopaty, plastikowe worki do duszenia, zaostrzone kije bambusowe, chropowate liście palmowe do podcinania gardła ofiar, główki noworodków rozbijane o pnie drzew - to tylko niektóre z ich metod unicestwiania bliźnich.
Wyjeżdżając z Phnom Penh, obieram kierunek - Mekong. Po tym co zobaczyłem i czego się dowiedziałem, nie za bardzo chce mi się pedałować. Czas na przemyślenia ... Wsiadam na łajbę, którą popłynę aż do ujścia życiodajnej rzeki w Morzu Południowochińskim.
Teraz Wietnam. Ha !! Wybieram się tam od dziesięciu lat i jakoś nie mogę dotrzeć. Gdy już wreszcie dotrę i wysiądę z łódki, odwiedzę na południu położony Sajgon i 1700 km. wyżej Ha Noi. Pomiędzy nimi zobaczę wietnamską wieś, na którą z całą pewnością wrócę na dłużej - tak na rok, dwa ... Jako, że jest to drugie (po Kubie), państwo moich marzeń, nie napiszę nic więcej. Muszę tam być, a nie o tym pisać !!

Czas podróży - 30 dni. Rowerem do przejechania 1500 km.

Przelot Królewskimi Liniami - Amman - Bangkok - 350 €
Dziesięć noclegów w hotelu - 20 € / doba
Kieszonkowe - 25 € / doba.
Pozostałe koszty z kieszonkowego

Wymagane wizy : Tajlandia, Kambodża, Wietnam

Etap III - Powrót.

Obiecałem sobie, że na temat powrotu napiszę pierwszą myśl jak mi przyjdzie do głowy. Zgodnie z tą obietnicą ... NIE WRACAM !!

A tak na serio, powrót to jakieś 90 dni. Z Ha Noi, chciałbym przenicować się do Pekinu, a stąd już prosto do Polski ... chyba coś mi się pomyliło z obliczeniami, może ktoś mnie skoryguje, ale wychodzi mi jakieś ... 10 tysięcy km ?? Jeśli się nie pomyliłem, to 2500 km pokonam rowerem. Kierunek Ułan Bator i Irkuck. Kolejne 5500 km to podróż koleją Transsyberyjską do Moskwy. Kilka dni na zwiedzanie miasta i przejazd pociągiem do Kiszyniowa. Tu impreza z przyjaciółmi rowerzystami ... a potem ... choćby potop !!

Potrzebne wizy : Chiny, Mongolia, Rosja

Kosztorys.
Przelot Hanoi - Pekin - 600 €
Sześć noclegów w Pekinie - 50 € / doba
Cztery noclegi w Ułan Bator - 30 € / doba
Kieszonkowe 30 x 25 €

Poza tym ... Koniec z marnotrawieniem pieniędzy !! Jako, że w większości wracam za swoje i na sponsoring nie mam co liczyć, muszę zacisnąć pasa ... ale zdradzę Wam pewną tajemnicę - na poprzednich kosztorysach dałem tak wielki okład, że spokojnie uda mi się wrócić nie wyciągając ani grosza z własnej kiesy.

Całość kosztów, dziewięćdziesięciu dni zakontraktowanej podróży, zamknęłaby się w pięciu tysiącach €uro.

Papa - do zobaczenia na szlaku.

Grzegorz „tcherpaq” Czorapiński

PS. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy dotrwali ze mną do czwartego etapu. Bawiłem się świetnie. Szkoda, że to już koniec ...

PS II. W poniedziałek, wylatuję na rowerową wyprawę dookoła Sardynii. Jedenaście dni w ciszy, spokoju i samotności. Życzcie mi powodzenia !!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz