czwartek, 27 maja 2010

I następna praca konkursowa - zmiana zasad konkursu ;)

Kurcze. Naprawdę bardzo miło mnie zaskoczyliście konkursowym odzewem. Otrzymałem właśnie kolejną pracę, tym razem od Pana Bartka Sz. wraz z krótkim komentarzem:

Witam!

Ponieważ zbliża się końcowy termin pańskiego konkursu i ja postanowiłem włączyc się do rywalizacji. Projekt w załączniku a tutaj krótki opis pracy.


Obrazek przedstawia rower jadący po ścieżce rowerowej, którą jest biała obwódka całego okręgu. Łatwo się domyślic, że w ten sposób rower poruszac się będzie cały czas po krótkiej, nie ciekawej trasie. Napis ze środka, może mało oryginalny, ale celnie ujmuje sedno projektu. Pozdrawiam

I przy okazji gratuluje świetnego bloga, który jest dla mnie tym ciekawszy, że studiuje w Lublinie i czerpie z pana strony wiedzę o regionie i tym co można tutaj zobaczyc. Jeszcze raz pozdrawiam.


Bydle ze mnie. Wiem, wiem. Ale wtrące się i tu ;) A gdyby tak ... rower ... był do góry nogami ?? ... wróć !! Kołami !!

Jedno jest pewne. Za miętki jestem jako juror i nie dam rady wyłonić jednoznacznie zwycięzcy, nawet przy pomocy dotychczasowych jurorów wspomagających ;)

Postanawiam więc zmienić zasady zabawy i teraz już na poważnie i sprawiedliwie do tego podejść. Proponuję udzielić głosu wszystkim Wam, czytającym mojego bloga. Więc do dzieła !! W komentarzach możecie głosować na najciekawszą pracę. Termin nadsyłania prac nie ulega wydłużeniu, ale ostateczny termin głosowania ustalam na 6 czerwca 2010r. Ogłoszenie wyników ... zresztą jakie ogłoszenie ?? wszystko będzie widoczne w komentarzach ;) ... No dobra !! Uroczyste wyłonienie zwycięzcy oraz przekazanie nagrody nastąpi po moim szczęśliwym powrocie ze Lwowa.

PS. No i żeby nie było za sprawiedliwie, pozostawiam sobie dotychczasowe dwa głosy ;)

poniedziałek, 24 maja 2010

Kolejna praca konkursowa /update II/

Z tym konkursem to byłem pewien, że nikt nie odpisze ;) A tu już druga praca konkursowa. He !! A przy takiej ilości prac to muszę ogłosić wielki sukces konkursu ;)

A tak wygląda praca nadesłana przez Patryka Świątka ...

Jako, że lubię się wtrącać, tutaj też mam propozycję - zamiast NO WAY zrobić NO PASARAN. Czy nie było by bardziej wymowne ??

... i pozycja poprzedniej pracy jest mocno zagrożona ;)

Żeby dodać konkursowi smaczku, wprowadzam dwóch nowych jurorów. Będą to panowie Washington Irving oraz Robert Capa. Jak to jest możliwe - zapytacie, że taki antydemokrata jak ja bawi się w takie demokratyczne zasady ?? Ha !! Nie dajcie się zwieść pozorom ;) Panowie ci otrzymują po pół prawa głosu. W najgorszym więc przypadku grozi mi remis i sprawa o dyskryminację ;) Ale co wtedy ?? Poradzimy sobie metodami demokratycznymi oczywiście. Od czego są łapówki ... przepraszam, lobbing ;) Każdego da się kupić. Wręczę po dwa złote i wyżej wymienieni zatańczą jak im zagram.

A tak na poważnie. Patryk Świątek, jak pisze w mailu do mnie, zainteresował się konkursem bo właśnie w lipcu wybiera się do Maroko. I zależy mu na nagrodzie ...

PS. To jak panie Patryku ?? NO PASARAN ??

/update/
PS 2. Już po napisaniu posta dostałem maila od autora, którego treść przytaczam w całości:

Witam,

Znak zrobiłem w photoshopie, jak widać nawiązuje do znaku "ścieżka
rowerowa" i w prosty i jednoznaczny sposób sygnalizuje odbiorcy o co w
tym chodzi. Dodatkowo hasło: No Way - które znają nawet ci którzy nie
potrafią mówić biegle po angielsku, można je tłumaczyć na wiele
sposobów mi kojarzy się najbardziej jako: "zakaz wstępu". Co więcej?
Barwy dobrane tak żeby można było zrobić z tego fajną i niedrogą
naszywkę, rower krzyżuje się z linią tworząc 4 kąty proste to
dodatkowo można kojarzyć ze znakiem X. Tyle mi do głowy w tej chwili
przychodzi.

Pozdrawiam

Patryk Światek

/update II/

niedziela, 23 maja 2010

Moja nowa zabawka.

Dzięki przychylności mojej ślubnej, zanabyłem nowy obiektyw do ukochanej Sigmy. Obiektyw ten to Sigma 20-40 mm f:2,8 EX DG IF. Wieeelkie bydle. Mocowanie filtrów 82 mm !! Pierwsze strzały mnie bardzo zniechęciły i od razu wystawiłem go na ebay. Wielka aberracja , słaba ostrość i w ogóle blee. Zakochała się w nim za to Magda i stwierdziła żebym nie sprzedawał ... tak fachowo wygląda ... możesz się nim lansować ;) Myślę sobie no dobra, kij z lansowaniem, ale skoro kobieta nalega ... Wziąłem więc pełną torbę sprzętu i wyruszyłem śmiało na miasto. Jako ochroniarza wziąłem psa. Może nikt nie zaryzykuje strzała w zęby i rabunku, wiedząc że zaraz będzie miał odgryzioną rękę ;) Nieźle mi ciążył u szyi. Body plus szkło to ponad półtora kilo. Ale jakoś lubię te ciężary. Gorzej z torbą na ramieniu, tam dodatkowe pięć kilo. No więc ... pogłaskałem obiektyw po pupie, po głowie, pocałowałem, ślicznie się uśmiechnąłem i poprosiłem o piękne zdjęcia ;) No i stało się !! Chyba się zakochałem ;) Zawsze tak mam z Sigmą, że najpierw nieźle mnie wkurwi, a potem się zakocham. Nie ma u nas miłości od pierwszego wejrzenia. Z aparatem miałem tak samo. Pakowałem go do odesłania dobre piętnaście razy zanim się zakochałem. Ale jak już wsiąkłem ... to świata poza nią nie widzę ;) I gdybym nie wytrwał tych ciężkich chwil, też pewnie bym ją nazywał "kundlem" - jak robią to wszyscy w koło. Wytrwałem więc wiem, że mogą tak o niej mówić tylko cieniasy. A ja wycofuję aukcję z ebeya ;)

Sigma SD14 + Sigma 20-40mm f:2,8 EX DG IF - 40mm ... ISO 100 ... f:7,1 ... 1/60s

Sigma SD14 + Sigma 20-40mm f:2,8 EX DG IF - 20mm ... ISO 100 ... f:7,1 ... 1/640s

Sigma SD14 + Sigma 20-40mm f:2,8 EX DG IF - 31mm ... ISO 100 ... f:5,6 ... 1/800s

Sigma SD14 + Sigma 20-40mm f:2,8 EX DG IF - 40mm ... ISO 100 ... f:2,8 ... 1/20s

Sigma SD14 + Sigma 20-40mm f:2,8 EX DG IF - 23mm ... ISO 100 ... f:2,8 ... 1/500s

Sigma SD14 + Sigma 20-40mm f:2,8 EX DG IF - 40mm ... ISO 100 ... f:2,8 ... 1/2500s

Sigma SD14 + Sigma 20-40mm f:2,8 EX DG IF - 40mm ... ISO 100 ... f:4 ... 1/640s

Sigma SD14 + Sigma 20-40mm f:2,8 EX DG IF - 40mm ... ISO 100 ... f:7,1 ... 1/250s

Sigma SD14 + Sigma 20-40mm f:2,8 EX DG IF - 20mm ... ISO 100 ... f:5,6 ... 1/400s

Wszystkie zdjęcia bez żadnych filtrów, wywołane w Sigma Photo Pro i po zmniejszeniu delikatnie wyostrzone filtrem USM.

Gdy wróciłem do domu, upewniłem się jeszcze czy aby na pewno chcę te 800 gram szkła i plastiku. Rozwarłem więc mu wary, znaczy przesłonę i cyknąłem kilka portrecików. Zniknęły gdzieś aberracje, nieostrości ... Później zapytałem partnerkę, czy aby na pewno mam nie sprzedawać obiektywu, no bo jeśli jej naprawdę zależy ... to ostatecznie mogę zostawić ... Gdy pokazałem jej zdjęcia, skumała że ją wkręciłem ;)

Sigma SD14 + Sigma 20-40mm f:2,8 EX DG IF - 40mm ... ISO 100 ... f:2,8 ... 1/640s

Sigma SD14 + Sigma 20-40mm f:2,8 EX DG IF - 20mm ... ISO 100 ... f:2,8 ... 1/640s

Sigma SD14 + Sigma 20-40mm f:2,8 EX DG IF - 35mm ... ISO 100 ... f:2,8 ... 1/50s

Sigma SD14 + Sigma 20-40mm f:2,8 EX DG IF - 40mm ... ISO 100 ... f:2,8 ... 1/125s

Sigma SD14 + Sigma 20-40mm f:2,8 EX DG IF - 35mm ... ISO 100 ... f:2,8 ... 1/50s

I co cieniasy ?? Ma ktoś taką żonę, co nie tylko nie wrzeszczy gdy się kupuje nowe zabawki, ale wręcz się złości gdy chce się je sprzedać ?? Ha ??
Dziękuję dobra kobieto.

PS. I jaki z tego morał mamy ?? Dobrze, że jestem biednym fotografem. Gdyby stać mnie było na EOSa 5D MK II, pewnie bym go kupił i wściekał się, że mam tak marne zdjęcia ;)

sobota, 22 maja 2010

Lwów (update)

Jako, że jest nas dwóch, przesuwamy termin wyjazdu do Lwowa na dzień 01.06.2010 r. Wracamy 06.06.2010 r. Jadę z Maćkiem z Kętrzyna. Dla potencjalnie zainteresowanych: spotykamy się w Przemyślu ok. godź. 22:04 ;) czas na dotarcie do Przemyśla max. 8:00 dnia następnego czyli we środę 02.06.2010 r.

Maciek jako pierwszy podesłał też pracę na konkurs. Póki co ON zgarnia nagrodę ;) Czasu już niewiele ;)


Mój komentarz (i kawałek pomysłu) do propozycji Maćka.
Można by trochę przerobić i zrobić mniejszy rower na mniejszych kółkach i dorysować postać rowerzysty, który zamiast głowy ma ... taki sam, kwadratowy łeb ;)

/Update/
Właśnie dzwonił do mnie Maciek i okazuje się, że on już wyruszył do Lwowa. Trochę na około bo przez ... Zakopane, ale już jest w drodze. Spotykamy się we wtorek 1 czerwca ok. godź. 23 w schronisku PTSM ul Lelewela 3, cena noclegu 20 zł.
Powodzenia Maciek !!

środa, 12 maja 2010

Uwaga !! KONKURS !!

Z wielką przyjemnością ogłaszam pierwszy w moim życiu KONKURS. Zainspirowany wielką traumą ostatnich dni ... Tyczyć będzie projektu graficznego ... Trzeba zaprojektować łatworozpoznawalny "znak" przeciwników ścieżek rowerowych. Coś co można przypiąć do sakw, naszywka, flaga do przyczepki itp itd. Może jakiś żółty trójkącik, trupia czacha ... oj, nie. Wróć. To już było ... To może czerwony trójkącik, "Pod Napięciem" ... to też było ?? ... Wieżę w waszą pomysłowość ... choć nie bardzo wierzę w istnienie przeciwników ścieżek rowerowych ... więc szanse na wygraną są ogromne ;)

Oczywiście będzie nagroda. Tylko jedna !! Ale jaaaka ...

Przewodnik Pascala "Maroko" rok wyd. 2009 - więc świeżyzna, czytana tylko jeden raz ;)

JURY : Ja, jako juror główny (dwa głosy) plus Weronika, jako juror pomocniczy (jeden głos). Prawda że sprawiedliwe ?? ;)

TERMIN : Powiedzmy - koniec maja.

PS. Z chęcią przyjmę w akcie darowizny sprawny rower dla Weroniki, koła najlepiej 20" . Jeśli posiadasz, wyślij maila: tcherpaq@vp.pl

wtorek, 11 maja 2010

Światowy Dzień Miłości Francuskiej ...

Tak jak nigdy nie spoglądam w lustro, sprawdzić czy pięknie dziś wyglądam, tak nigdy nie spoglądam do kalendarza aby sprawdzić kto ma imieniny. Po pierwsze nie rozumie zwyczaju imieninowego. To taki nasz Polski wynalazek. No może nie my go wynaleźliśmy, ale my najmocniej go przysposobiliśmy. Mój Dzień Święty wypada co roku 21 marca, czyli w moje urodziny. I tyle !!

Z tym większym przerażeniem zacząłem przeglądać kalendarz pod kątem "świąt". Zerknąłem nawet do kilku starszych kalendarzy i ze zdumieniem odkryłem, że w nich też jest ich bez liku. Jak to się stało, że wcześniej tego nie zauważałem ?? Człowiek widzi to co chce zobaczyć. I dobrze. Tak więc moja spostrzegawczość w dniu dzisiejszym została bez szczelnie zbombardowana mnogością tychże. W kalendarzu na ten rok mamy ... nie liczyłem, ale będzie ze dwa tysiące nie licząc solenizantów !! I jakie to są "święta" ?????? Nooo, nie byle jakie !! Np. dzisiaj mamy nie byle jakie "święto", a nawet trzy !! - Międzynarodowy Dzień Pielęgniarek, Światowy Dzień Ptaków Wędrownych, Światowy Dzień Sprawiedliwego Handlu. A co jeszcze na tej samej stronie znalazłem ?? A np. Dzień Dobrych Uczynków, Międzynarodowy Dzień Mycia Brudnych Samochodów, Międzynarodowy Dzień Pamięci ofiar AIDS, Światowy Dzień Wirusowego Zapalenia Wątroby, Dzień Sobowtóra ... Kartka wcześniej ? Proszę bardzo: Miedzynarodowy Dzień Paskudy, Światowy Dzień Pozdrawiania Brunetów, Światowy Dzień Szczura. Ja cię sunę !! Co jest ??

Swoje dni mają też bandyci, np. Dzień Dobrego Łotra (Dzień Janosika).

A 13 marca jest nawet Dzień Ateizmu. Nie wierzysz ?? Sprawdź kalendarz !!

15 maja, mamy co ?? Dzień g...a !! I tu mój stanowczy sprzeciw !!!!!!!!! Tym bardziej, że 17 maja na dokładkę - Międzynarodowy Dzień Przeciw Homofobii. Kto wpadł na pomysł aby np. mnie nazywać homofobem ?? Czy "fobia" zawarta w tym słowie nie kojarzy się z chorobą psychiczną ?? Ale niech i tak będzie, byle tylko g...e się z gównem nie kojarzyły.

I co roku ich przybywa !! Skąd w ogóle ludzie mają takie pomysły ?? I na co to komu potrzebne ??
Ale jak to pisał Wiktor Suworow, aby władza mogła robić co chce, musi wymyślać miliony spraw nad którymi ludzie nie będą się zastanawiali. Nie będą zadawali pytania - dlaczego ?? Najlepszy przykład to przestawianie zegarka. Zastanawiał się ktoś jak bezsensowna jest to czynność ?? Dwa razy do roku. Raz do przodu, raz do tyłu. Oł siet !!

Można śmiać się z Kościoła, że ustanowił tyle Świąt. Ale tam przynajmniej każde Święto sięga głęboko w tradycję i wiarę Chrześcijan. A tu każde "święto" jest zupełnym przypadkiem, tylko po to wymyślone aby ... no właśnie, aby co ??
Szczęście, że nie posiadają one czerwonych kartek. Ale kto wie, może w następnym roku ... Cieszę się też, że podczas włączania komputera, ten ustawowo nie wyświetla mi nachalnie przypominawki do kogo należy dzisiejszy dzień.

Precz z kalendarzami !! Proszę mi nie robić więcej takich prezentów !!

Może nie było by w tym nic złego, gdyby dni te świętowali tylko zainteresowani. Gdyby mnie nikt nie bombardował dniem bez papierosa (nie palę), dniem bez alkoholu (nie piję), dniem bez samochodu (nie posiadam), dniem bez telewizji, której nie oglądam czy też dniem g...a, którym nie jestem, pogodziłbym się z nimi jak pogodziłem się z Dniem Dziecka czy Dniem Górnika. Bo ja np. byłbym za dopisaniem Światowego Dnia Pierwszego Loda, albo Światowego Dnia Pierwszej Minety. Mogę nawet podać dokładne daty i okoliczności ... ;) Ale nie !! To mają być moje dni i nic Wam do nich. Więc błagam Was - ZAPRZESTAŃCIE !!

poniedziałek, 10 maja 2010

Lwów 03.06-06.06

Ponawiam zaproszenie do Lwowa. Tym razem już wszystko nastąpi planowo, nie w ostatniej chwili.

Dla przypomnienia, plan jest taki:

Środa - 17:50 wyruszam pociągiem do Przemyśla
Czwartek - Przemyśl - Lwów (ok. 100 km)
Piątek - Zwiedzanie Lwowa
Sobota - Lwów - Tomaszów Lubelski (ok. 100 km)
Niedziela - Tomaszów Lubelski - Lublin (ok. 120 km)

Łącznie ok. 320 km do pokonania rowerem w trzy dni.

Noclegi :

Przemyśl - Train Station ;)
Lwów - kwatera prywatna
Tomaszów Lubelski - cumulus humilis

Posiłki:
Co ugotuję to zjem.

Koszty.
Biorę ze sobą 50 euro (pozostałe z Maroka) i mam zamiar uskutecznić w tej kwocie jakąś małą kontrabandę ;) plus ok 50 zł pociąg, plus 50 zł życie w Polsce.

Jeśli ktoś chętny - zapraszam.

Pozdrawiam
Tcherpaq

niedziela, 9 maja 2010

Lubelskie "getto" AD 2010

Dzisiaj wybraliśmy się z Weroniką na krótką, rowerową przejażdżkę nad Zalew Zemborzycki. Dawno nie jechałem tą ścieżką i zapewne długo na nią nie powrócę ... bo jakże bym mógł dobrowolnie zamknąć się w tym getcie ?? Pomysł był w każdym razie niezły. Zamknąć wszystkich rowerzystów w jednym miejscu i to jeszcze tak żeby sami przyklasnęli i tego chcieli. Mamy więc teraz bezmyślną "masę krytyczną" rowerzystów ciągnącą się na długości 15 km i szerokości 2 m. Każdy się o każdego obija, wszyscy się przepychają. Piesi złoszczą się na rowerzystów, że ci ich obdzwaniają, bo znowuż ci chodzą też i po ścieżce rowerowej ... itp itd. Ogólnie CHAOS !! Tak !! Tak właśnie go sobie wyobrażam. Ale przecież to już było, później nastąpiła ewolucja i jesteśmy w niej najmocniejszym ogniwem. Dlaczego więc się uwsteczniamy ?? Z chaosu powstaliśmy. Czy na końcu też jest chaos ?? Weronika poprosiła o chwilę odpoczynku, na co bardzo chętnie przystałem. Znaleźliśmy ławkę i oddałem się obserwacjom. I tak. Jeśli wyjechała na przejażdżkę jedna osoba, to pikuś. Jest ok. Jedzie w miarę normalnie choć baaardzo szyyybko. Matka czy ojciec z dzieckiem też nie jest zły jako współuczestnik ruchu, ale atmosfera już się zaczyna zagęszczać. Jadą powoli jedno obok drugiego. My z Weroniką zazwyczaj też tak jeździmy, obok siebie. Tyle że przy większym ruchu zmieniamy taktykę i jedziemy gęsiego. Najpierw Weronika, za nią ja. Zmorą getta są całe rodziny i grupy przyjaciół. Oni nie mogą jeździć gęsiego, bo nie mogą wtedy toczyć swoich bezsensownych rozmów. No i nie mogą się kłócić, a kłóciły się trzy na cztery przejeżdżające grupy. Dżungla !! Jak się w tym odnaleźć ?? Weronika została kilkakrotnie zepchnięta na trawnik, gdzie o mało nie wyrżnęła w drzewo czy słup. A miało być tak bezpiecznie ... Takich przygód nie miewamy jeżdżąc po naszych zatłoczonych ulicach. Więc po co te niebezpieczne ścieżki ?? Żeby nas wygonić z bezpiecznych ulic i zamknąć w piętnastokilometrowym getcie ?? ... jedynym w mieście !! Po raz kolejny nic nie rozumie ... Jolu !! ... zdejm kapelusz !!
Nie wiem. Może na razie jestem na świeżo, zbyt emocjonalnie ... Mam dosyć ścieżek rowerowych !! Po tym co widzę, ciężko mi znaleźć choć jedną ich zaletę. Wracam na ulicę !! ... póki jeszcze mogę.

Co by więcej nie marudzić, takie dwie ślicznotki wrzucam ;) ... i ...

Weronika
Ariadna

... i temat zmieniam ... a ...

Poszliśmy dzisiaj wszyscy na spacer. Do Yska wydać trochę pieniędzy. Co to były za zakupy ... Wydaliśmy całe 4,95 zł. Hehe. A kupiliśmy szczoteczkę do wyczyszczenia (wreszcie), moich wyprawowych butów z marokańskiego błota za 2,95 zł. oraz bardzo ładny kubek łazienkowy z przeceny za całe 2 zł. Będzie na prezent. A co ?? Kto nas zaprosi i chce dostać taki ?? Hände hoch !! ;)

A że na spacerze miałem aparat Zorke 5 to zrobiłem kilka zdjęć ;) I wiem, że muszę tam wrócić ... Sam ... Niezłe kadry widziałem. Tylko trochę je schrzaniłem. Ale powtórzę ...

Lublin. Dom przy ul.Szklanej

Kiedyś było ich z pięć, a teraz jedyne czynne przejście z ZORów do Łęczyńskiej

"Druk wielkoformatowy" przy ul.Witosa

... a na koniec, jeszcze raz przestrzegam !! STRZEŻCIE SIĘ !! ... ścieżek rowerowych !!

... chociaż z drugiej strony ... każdy powinien przeżyć taką chwilę grozy ;)

środa, 5 maja 2010

Majówka z Puszczykami odc. II

Z KL Treblinka udaliśmy się z powrotem do Małkinii i dalej w stronę Nowogrodu. Wiedziałem, że trasa będzie płaska ale zupełnego braku wzniesień się nie spodziewałem. Po drodze mijaliśmy wiele cichych i spokojnych wiosek. Pierwsza jechała Weronika, chciałem mieć ją na widoku, później ja ciągnący przyczepkę ExtraWheel, a jej intensywnie żółte wory nieźle dawały ludziom po oczach. Byliśmy dość ciekawym zjawiskiem na tych drogach ;) Zaczepiani przez ludzi przystawaliśmy na krótką pogawędkę, czasem my zaczepialiśmy i prowokowaliśmy krótką rozmowę. W małym bicyklu urwał się gwint od śruby przy siodełku i Weronika miała mały kłopot. Zatrzymaliśmy się przy najbliższym warsztacie i poprosiliśmy o pomoc. Przesympatyczny majster wyciągnął urwaną śrubę i wstawił fachowo nową. Chwilę porozmawialiśmy. Zafascynowany naszą podróżą, zapoznał nas ze swoją rodziną, nasmarował wszystko co się dało, zaprosił na kawę i nocleg w drodze powrotnej. Podziękowaliśmy i ruszyliśmy dalej.

Pozdrowiamy sympatycznego mechanika i jego rodzinę z Króli Dużych ;)

Z wielką chęcią skorzystalibyśmy z zaproszenia i noclegu, ale niestety czas naglił a pogoda była deszczowa, więc chciałem jak najszybciej dojechać do celu. Weronika chwilę odpoczęła huśtając się i bawiąc z córką mechanika, a ja uzyskałem cenne informacje na temat dalszej trasy. Do Nowogrodu dotarliśmy dnia następnego przed wieczorem. Od razu udaliśmy się na nocleg. Najedliśmy się jakichś regionalnych przysmaków i udaliśmy się na cmentarz zapalić znicz na grobie mojego ojca, dziadka i babci. Od ciotki, którą widziałem drugi raz w życiu, dowiedziałem się kilku ciekawych historii rodzinnych, a Weronika okazała się genotypem swojej prababci Eleonory. Bardzo spodobało się jej to imię i postanowiła nadać je sobie przy bierzmowaniu.

Nowogród:

Nowogród to byłe miasto kasztelańskie, a obowiązujące niegdyś zwyczajowe prawo bartne to kwintesencja piękna i prostoty. Największe przestępstwo to wykradanie miodu, a gdy towarzyszyło mu zniszczenie pszczelej rodziny ... sąd bartny wydawał jedyny, słuszny wyrok - kara śmierci przez powieszenie. A w szczególnych przypadkach sprowadzano z miasta kata, który "takowemu ma pęp wyrżnąć i z niego kiszki wytoczyć, i tak z nim czekać aż zdechnie, a potym zdechłego obiesić". Niestety piękne czasy praw zwyczajowych minęły ...
Nowogród jest ważnym ośrodkiem sztuki i kultury kurpiowskiej, a Skansen Kurpiowski założony przez Adama Chętnika to jeden z najstarszych skansenów w Polsce (1927 r.). Słowo KURPIE początkowo było obraźliwym przezwiskiem i wzięło się od butów (kurpsi) wyrabianych z lipowego łyka, przez "ludzi puszczy", którzy sami nazywali siebie Puszczykami. Zajmowali się oni przede wszystkim rybołówstwem, myślistwem oraz bartnictwem, a w okresach późniejszych wydobyciem oraz obróbką bursztynu, rzemiosłami drzewnymi, tkactwem, smolarstwem i węglarstwem.

Dworek z Brzózek (I poł. XIX w.) i Weronika (I poł. XXI w.)

Only Weronika (I poł. XXI w.)

Domek Baby Jagi (kopia) i Weronika (oryginał)

Kapliczka

Skrzynkowy ul ramowy (pocz. XIX w.)

Kierat ze Zdrebiska (XIX w.)

Weronika na altanie widokowej

Gerda (pocz. XIX w.)

Jakiś tam ul

Jakaś tam Weronika

Jakaś tam Weronika, w tle młyn wodny z Dobrego Lasu (II poł. XIX w.)

Weronika we młynie

Nie wiem co to ;)

Wiatrak paltrak z Plewek (ok. 1920 r.)

Ładnie położone zabudowania wiejskie ;)

Odrzynek drzewa bartnego

Pomnik Stacha Konwy (1922 r.)

Od lewej: Stodoła z Wejdy (XIX w.), kierat ze Zdrębiska (XIX w.) oraz spichlerz z Piątkowizny (pocz. XX w.)

W trakcie zwiedzania skansenu okazało się, że Matka Natura przygotowała nam zlewę na dwa dni. Ewakuowaliśmy się więc czym prędzej do Ostrołęki i pobiliśmy rekord toru ;) W trzy godziny zrobiliśmy 35 km. do Ostrołęki i zdążyliśmy na pociąg do Warszawy. Później pobiliśmy rekord przesiadkowy i w 6 minut przesiedliśmy się w pociąg do Lublina, gdzie po całodziennej głodówce zrobiliśmy sobie niesamowitą wyżerkę.

Statystyki:
Wyjechaliśmy w piątek po południu i na wieczór dotarliśmy do Małkinii. W sobotę przejechaliśmy rowerami 54,5 km od godź. 10 do 18, w niedzielę 43 km. od 10:30 do 16, a w poniedziałek 35 km od 12 do 15 plus 3 km. z dworca do domu.

wtorek, 4 maja 2010

Majówka z Puszczykami odc. I

Po tym jak Weronika uszczęśliwiła mnie niułsem, że chce mi towarzyszyć w wyprawie majowej, niewiele myśląc wycofałem się ze Lwowa i zaplanowałem nową trasę. Wybór padł oczywiście na nowogrodzką Kasztelanię, do której dotrzeć mogliśmy w najprostszy sposób od Ostrołęki. Nie chcieliśmy aż takiej łatwizny, więc pojechaliśmy pociągiem do Małkinii, aby odwiedzić pobliskie Muzeum Walki i Męczeństwa w Treblince.

Całkiem niesłusznie ustanowiony zakaz wszelkiego ruchu ...

... który pomimo dość dużych ...

... wytykanych palcem, ubytków konstrukcyjnych ...

... odbywa się !! ... nielegalnie !!

Aby dostać się z Małkini do Treblinki pokonać trzeba bardzo stary, drewniany (choć na metalowym szkielecie) dzisiaj zamknięty dla wszelkiego ruchu most. Most jest, a raczej był pieszy, samochodowy i kolejowy i był o tyle ciekawy, że obowiązywał na nim ruch wahadłowy ... z pociągiem.
A odbywało się to tak. Po obu stronach mostu ustawiono semafory i strażnice. Gdy chciał wjechać pociąg, dróżnik zamykał rogatki i podawał sygnał na semafor kształtowy, gdy pociąg przejechał zamykano semafory i odbywał się normalny ruch samochodowy. W późniejszym okresie, gdy zlikwidowano tu kolej, dla zmotoryzowanych ustawiono sygnalizację świetlną.

Weronika bała się przekroczyć nielegalnie most, ale po chwili rozmowy rozwiałem jej wątpliwości. Najpierw bała się Policji, a później stabilności konstrukcji. Wydumała sobie, że skoro to drewniany most, to pewnie taki sam jak na filmach o Indiana Jones, czyli taki zawieszony na chybotliwych linach i jak przejdziemy to pewnie zaraz za nami zacznie się walić i palić ... albo od razu wybuchnie ;) Ach te dzieci ... Chociaż z drugiej strony pamiętam gdy sam, jakieś 15 lat temu chciałem przejechać samochodem przez ten most ... oj, narobiłem w pory ;) Zatrzymałem się, wyszedłem, rozejrzałem się w prawo, rozejrzałem się w lewo ... pociągu nie widać ... później znowu w prawo, znowu w lewo ... i tak z pół godziny ... a później nura do auta i z piskiem opon ...

Od kilku lat, trwa budowa nowego mostu, którego otwarcie jest ciągle odkładane.

Dotarliśmy wreszcie do Treblinki i muzeum. Jest to "najciekawszy" historycznie, ze znanych mi vernichtungslager. To tutaj Niemcy po raz pierwszy zorganizowali koncentracyjną "szopkę". Aby stworzyć pozory normalności i bezpieczeństwa więźniów, postawiono elegancki dworzec z zegarem, bufetem, rozkładem jazdy. Postawiono piękną tablicę informacyjną:

Warszawscy Żydzi!
Jesteście w obozie przejściowym Durchgangslager, z którego będziecie przeniesieni do obozów pracy Arbeitslager. Aby zapobiec epidemii, musicie przekazać swoje ubrania i rzeczy do natychmiastowej dezynfekcji. Złoto, pieniądze, obce waluty i biżuteria powinny być oddane do depozytu w kasie, gdzie dostaniecie pokwitowanie. Będą oddane później po okazaniu pokwitowania. Dla czystości wszyscy muszą wykąpać się przed dalszą podróżą.


Każdy skazaniec dostawał kwitek z depozytu z dokładnym zapisem stanu posiadania, spakowanym w eleganckie worki i pudełka oraz mydło i ręcznik i szedł pod prysznic, celem umycia i odwszenia. Obsługa była wyjątkowo miła i z uśmiechem na twarzy kierowała nieświadomych niczego przybyszów "pod prysznic", który oczywiście okazywał się ostatnim i najdłuższym prysznicem w ich życiu. Trwał ok. 30 minut i czynnikiem "myjącym" był tlenek węgla. W obozie nie stosowano natychmiastowego w działaniu Cyklonu B. Początkowo nie stosowano go z powodu zaniedbań budowlanych, wymagał dużej szczelności i ostrożności. Później zmieniono komendanta z partacza na wielkiego wizjonera ... a temu szybka śmierć swoich "podopiecznych" nie przynosiła satysfakcji, komory pozostawił więc zasilane silnikiem Diesla. Dołożył tylko agregat prądotwórczy coby się energia nie marnowała. Poza tym stosowanie cyklonu to jak pójście z żydówką do łóżka. Wynalazł go żyd ... Diesel to co innego - Niemiec z krwi i kości.



Ciekawostka: Komendant "wizjoner" - Franz Stangl - uniknął kary śmierci czy więzienia. Pomógł mu w tym watykański przyjaciel, biskup Alois Hudal mający na swoim koncie wiele innych "dobrych uczynków". Od 1943r. był hitlerowskim szpiegiem w Watykanie, a po wojnie "teleportował" wielu faszystowskich zbrodniarzy do Ameryki Południowej.




A po wojnie i wyzwoleniu co ?? Gorączka złota, czyli przekopanie całego obozu przez miejscowych poszukiwaczy skarbów. Wielu okolicznych wzbogaciło się na profanacji.
- Jeden z tutejszych wysiał łubin - opowiada Kiryluk. - Poszedł w pole, a na roślinie wisi złota obrączka. Zaraz poszedł z rodziną i pole przekopali. Ryli ziemię ojcowie, matki, potem dzieci kopały i wnuki, na koniec to już aparaty mieli, wykrywacze metalu. Jeden chciał mnie zabić, milicjant z Warszawy, się okazało.

Boże !! Czy to wydażyło się naprawdę ?? !!