sobota, 31 lipca 2010

Pierwsze wspólne 20 km ...

Dzisiaj wielki dzień !! Zaliczyliśmy pierwszą tak długą jazdę we full składzie ... była i Niśka i eMka i Aria i nawet Mirra do sakwy wskoczyła ;) Pojechaliśmy sobie rowerami do Świdnika do komisu dziecięcego zakupić chodzik dla Arii. Jest to wprawka przed właściwą wyprawą rodzinną, którą zamierzamy uskutecznić już w przyszłą sobotę. Będziemy mieli do przejechania ok. 300 km w tydzień. Wcześniejsze obawy eMki zostały rozwiane po tym jak Aria przejechała te 20 km i nawet nie chciało się jej pomarudzić. Chyba się podobało ...

Aria przed wyjazdem, sprawdza gdzie sroczka kaszkę ważyła ...

I chyba nadszedł już czas na przedstawienie nowego członka naszej rodziny. Oto ona - znajda Mirra !!

... Mirra nawet nie wie, co ją dzisiaj czeka ...

Suka póki co bardzo nam imponuje swoją mądrością i posłuszeństwem. Ma 10 tygodni i jest absolutnie posłuszna. Rozumie więcej niż niejeden dzisiejszy studeant UMCS ;) Dotychczasowe straty są naprawdę pomijalne: jeden kabelek USB, jedna ładowarka NOKIA, jedna skarpeta ... prawa. Tyle szkód !! Nic więcej !! A tak się obawialiśmy nowego szczenięcia ... Obowiązki, pogryzione ciapy, buty, meble, kable ... No, oby nie przechwalić.

Ludzie pytają nas:
- Co to za rasa ??
A odpowiedź przecież może być tylko jedna:
- Kundel !!

Jakoś tak, przyzwyczailiśmy się do psów nierasowych. Kiedyś w młodości, może zależałoby mi na rasowych. Przecież jakoś trzeba się lansować ;) Ale dzisiaj ... Wg Pani weterynarz, od której dostaliśmy Mirrę, matka miałaby być labradorem, a ojciec coś z wyżłowatych. A że znaleziona w lesie, to nigdy nic nie wiadomo ;) Na pewno jest zdrowa i zadbana. I o to chodzi. A co wyrośnie, to już nieistotne. Zadatki ma na wspaniałego psa ...

... w drodze powrotnej - padła ...

Początkowo miała się nazywać Sara, jak moja ukochana, której następczynią po tragicznej śmierci została. Ale doszliśmy do wniosku, ze lepiej jednak zmienić imię. Nie będą się myliły i mniej będzie porównywana do poprzedniczki. Zaproponowałem Mira, a eMka dorzuciła jeszcze jedno "r" i wyszło Mirra. Chyba wszyscy wiedzą czym była biblijna Mirra ...

... padła pod sklepem. Na szczęście dla nas ...

Teraz zastanawiam się, w jaki sposób przewozić ją wygodnie na dłuższych dystansach ?? W przyszłym sezonie zaczniemy trening i zapewne da radę o własnych siłach. Ale teraz ... Ma ktoś jakiś pomysł ??

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz