Od poniedziałku jesteśmy w Kuszach na rodzinnym wypoczynku. Jest nas czasem więcej, czasem mniej ... Ogólnie przewijają się różni ciekawi goście. Dzisiaj zrobiłem sobie urlop w urlopie ;) Postanowiłem odpocząć od szumu generowanego przez sześcioro dzieciaków i przyjechałem na jeden dzień do domu. Jutro jednak wracam w rodzinne kręgi ... zabierając ze sobą rower, który w ostatniej chwili pozostawiłem w piwnicy. Mam więc do przejechania 130 km ...
Są też pierwsze zdjęcia z wakacyjnej sielanki. Oto one.
Popatrz córciu ...
... to jest bocian. Skoro on żyje to i my możemy !!
Tanew od strony Sierakowa jest mocno "rybna" ...
... po dwu godzinnym połowie wracamy z pełną siatką okoni na kolację.
I mała anegdotka o Kuszach.
We wsi Kusze jest specyficzny, bardzo dziwny mikroklimat. Tu prawie nigdy nie padają deszcze i nawet wielkie burze przechodzą bokiem. Opady są naprawdę rzadkością. W promieniu trzech - czterech kilometrów widać piękne pioruny i towarzyszące im cudotwórcze moce opadów. A tu nic !! SUSZA !! Zaciekawiony kiedyś, zjawiskiem tym - teścio mój, pyta starowinki sąsiadki:
- Babciu, dlaczego tu nigdy nie pada deszcz ?? Wszędzie w koło leje, a tu nie.
- Ano widzis synku, tutoj ni pado bo som cyzyki.
Teścio z dziesięć lat zastanawiał się co wspólnego mają czyżyki z opadami i wiejskim mikroklimatem Kusz. Przeczytał wszystkie dostępne opracowania naukowe o czyżykach i ich wpływie na klimat. Został prawie ornitologiem, ale wpływu nie znalazł. W końcu nie wytrzymał i zapytał babuszki raz jeszcze. Ona na to znowu swoje:
- Bo tu som cyzyki !!
Teścio przestał strugać pojętnego i pyta:
- Ale babciu !! Co mają wspólnego czyżyki z klimatem ??
- Kie czyżyki synku ?? CY ... ZYKI - godom przecie !!
I wiecie o co babci chodziło ??
Ano o to, że są TRZY RZEKI i to ma mieć wpływ na te opady ;)
I faktycznie gdzieś teścio wygrzebał takie informacje, że zdarzają się takie właśnie ułożenia kilku rzek prowadzące do zaburzeń opadów ;)
Organizujemy też mały piknik pod GS-owskim sklepem w Harasiukach.
Ogólnie jest co robić. Jest gdzie chodzić, jeździć i biegać. Pobiłem właśnie swój rekord biegu bez chwili odpoczynku, tak jednym ciurkiem. Teraz wynosi on 10 km. Może do końca turnusu wydłużę go dwukrotnie ... Ha !! Mam nadzieję ;)
Po obiadku dorośli udają się na sjestę, która przy tych upałach jest wręcz niezbędna, a dzieci siadają w cieniu i zajmują się sobą. Wczoraj był hit totalny sezonu ;) Basen !! Trzy godziny okrzyków radości. A na wyciszenie - robótki ręczne, czyli plastyka. Ciężko upilnować potwory, ale jakoś się udało.
Kącik rysownika, założony przez Weronikę i Agnieszkę ...
... po chwili, powiększył się o Piotrka i Oskara.
CDN ...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz