środa, 20 października 2010

Besarabska Jesień '10 Odessa - Lublin

Z Tiraspola udałem się z powrotem do granicy z Mołdawią i niestety okazało się, że jest to przejście tylko dla "swoich", czyli Mołdawian i Naddniestrzańców. Oczywiście mógłbym się przez nie przedostać, ale kosztowało by mnie to 20$, a to kłóciło by się z moimi zasadami. Można dać łapówkę, ale za "coś". Tu zabrakło tego czegoś, nawet szlabanu by nie podnieśli, bo go nie było. Zły postanowiłem pojechać objazdem, trochę na około. Przekraczając granicę z Ukrainą i obliczając dodatkowe kilometry, postanowiłem jak najszybciej dojechać do Odessy i pominąć odwiedzenie Twierdzy Akerman. Wiedziałem, że pociąg do Lwowa mam o 19:05 i chciałem na niego zdążyć. Na stacji kolejowej byłem za pięć osiemnasta i okazało się, że jest wagon jadący bezpośrednio do Lublina. Pociąg rusza za pięć minut ... Zdążyłem.

Do Odessy wjechałem przed szesnastą.

Tego dnia pobiłem swój rowerowy rekord. Przejechałem 140 kilometrów w osiem godzin z pełnym obciążeniem i dodatkowo przekraczając dwie granice. Padłem jak zabity w swoim przedziale klasy kupe. We Lwowie wyskoczyłem do sklepu zrobić ostatnie zakupy "wolnocłowe". Dwa wina Kagor, dwie żurawinki Nemiroff, dwa ziołowe Balzamy i dwa kartony PallMall. Fajki po sprzedaży zasponsorowały mi pozostałe zakupy. Trochę bałem się, że przegiołem z ilością i moja kontrabanda zostanie ujawniona przy kontroli na granicy. Niepotrzebnie ... Tym razem mi się udało. Nie udało się za to innym. Wagon dokładnie sprawdzono, porozkręcano i poskręcano z powrotem. Znaleziono dwa wory fajek i bóg wie co jeszcze ...

Polski celnik podczas pracy ze śmieciami.

W Przemyślu zmieniono nam podwozie, a gdy je zmieniano wyskoczyliśmy z zapoznanymi Polakami zwiedzić miasto. Przejąłem rolę przewodnika oprowadzając ich po Starym Mieście. Zaszliśmy do Muzeum Dzwonów i Fajek, gdzie nigdy wcześniej nie byłem, bo albo było zamknięte albo nie miałem czasu.

Zapoznani w pociągu Polacy z Gdańska - pozdrawiam.

Formy do odlewania dzwonów ...

... oraz gotowy dzwon.

Przemyśl jest takim naszym, polskim zagłębiem ludwisarskim. Powstały tu trzy dzwony na zamówienie Papieża Piusa XI, ponad 200 dzwonów wykonanych dla Ojca świętego Jana Pawła II, dzwon do Katedry Lubelskiej, dzwon na „Dar Pomorza”, trzy dzwony na polskie cmentarze w Katyniu, Charkowie i Miednoje, największy dzwon wykonany w historii Polski 11600 kg oraz wiele, wiele, wiele innych.

Tylu fajek w jednym miejscu ...

... nie widziałem jeszcze.

Po muzeum mieliśmy jeszcze dużo czasu aby poszwędać się trochę po mieście. Obeszliśmy wszystkie ważniejsze zabytki i wróciliśmy do pociągu z kilkoma polskimi piwami. Jakoś nie mogłem się przekonać do rodzimych wyrobów browarniczych i znowu utwierdziłem się w przekonaniu o słuszności niepicia.

Trzy kamienne postacie wieńczące schody kościoła Franciszkanów wyszły spod dłuta Fabiana Fesingera.

Wnętrze Kościóła Karmelitów

Nie wiem dlaczego ale zawsze mylę tego herbowego niedźwiedzia z ... dzikiem.

Na zakończenie chciałem jeszcze raz podziękować wszystkim osobom, które pomogły mi w mojej podróży. Zacznę więc od Leonida ze Lwowa - dziękuję. Valentin, Żenia, Inspirado, Rois i wszyscy inni z Kiszyniowa, pominięci imiennie, ale mający swój wkład - dziękuję.
Już za Wami tęsknię ...
Do zobaczenia w przyszłym roku ...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz