środa, 20 stycznia 2010

Ignorancja totalna a włoska licencja ;)

Moja prośba o krótkie przedstawienie się przez pozostałych uczestników wyprawy, prośba o te kilka słów "o sobie" do zamieszczenia na moim blogu, została zignorowana ;( buuuuu. Do tej pory było tak, że to ja będąc wiecznie elemantem aspołecznym robiłem takie numery. Czasy się zmieniają ... ale jeszcze będą ze mnie ludzie ;) Chociaż ...
Mój nowy pomysł zapewne również zostanie całkowicie bez odzewu.
Kiedyś był taki przesąd na włoskiej licencji, mówiący o tym że jak się wrzuci pieniążek do studni czy fontanny to się wróci z powrotem w to miejsce. Dzisiaj mamy czasy wszechobecnej elektroniki, wobec czego powstał nowy przesąd już na amerykańskiej licencji i dotyczy odbiornika GPS. Odrazu mówię, iż nie polega on na wrzucaniu GPS-a do studni, fontanny, czy wyrzucaniu na wysypisko przez lewe ramię.
Geocaching - bo o nim tu mowa, to zabawa polegająca na ukrywaniu przedmiotów - skarbów, w trudno dostępnych miejscach i późniejszym odnajdowaniu ich przez innych uczestników zabawy na podstawie współżędnych geograficznych.
Pomyślałem, że skoro jedzie nas czworo, moglibyśmy przygotować cztery "skarby" do ukrycia, każdy na swoim odcinku trasy. Być może to zachęciło by nas do powrotu w to miejsce za kilka lat i sprawdzenie stanu swojego pierwszego w życiu geocache ??
Możliwe że ktoś jednak dołączy do zabawy ... Jeśli nie to przygotuję tylko jednego geocache dla siebie i kiedyś z żoną i dziećmi będziemy mieli pretekst do wyjazdu. A może moje wnuki pojadą śladami dziadka ?? Wiem że mogą w tym miejscu postawić wieżowiec, może być trzęsienie ziemi i inne takie tam nieszcęścia. Ale od czego są marzenia ?? Kiedyś skarby rodowe przekazywało się z pokolenia na pokolenie. A moze ja też przekażę jakiś skarb rodowy ?? W geocache ukryję moją obrączkę ślubną, a współżędne zapiszę w testamencie ?? Chyba się troche zapędziłem ...
Kończąc zachęcam wszystkich do przygotowania geocache i pozdrawiam serdecznie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz