wtorek, 12 stycznia 2010

Nowy uczestnik wyprawy i kilka przemyśleń.

Dzisiaj ku uciesze wszystkich dołączył do nas nowy uczestnik - maratończyk - Kazik. Ten to ma zdrowie, objechał już prawie cały świat i jeszcze mu mało ;) Ważne jest również to, że obiecał nie wyrywać zbytnio do przodu i jechać naszym tempem. A my z tempem nie chcemy przesadzać, 60-100 km dziennie jakie zakładamy to i tak dużo, w końcu ciągle pod górkę, a przewyższenia naprawdę niemałe. Zobaczymy co z tego wyniknie ;) Lecimy więc we czworo. Jestem bardzo ciekawy jak się to wszystko potoczy bo nikt z nas się ze sobą nie zna. Janka widziałem jeden raz jak kupowaliśmy bilety, z Izą i Kaziem tylko telefon, mail i gadu-gadu. Jeśli zdamy egzamin to na pewno posypią się dalsze wspólne wyprawy, bo pomysłów i chęci to mamy aż za dużo. Początkowa ocena sytuacji jest bardzo pozytywna, a ja raczej rzadko mylę się co do ludzi. Trasa jest już prawie sprawiedliwie podzielona do opracowania. Trzeba zrobić dokładne mapki, zebrać trochę informacji o odwiedzanych miejscach i ogólnie stać się "przewodnikiem kwalifikowanym" przygotowanego odcinka. Mnie trafiło się ponad 600 km trasy do opracowania w tym odcinek pustynny, którego się trochę boję. Brak dróg i dokładnych map, okresowe rzeki i jeziora. Zmusi mnie to, do wyciągnięcia starego pewnie już zardzewiałego kompasu. Ciekawe czy pamiętam jak się nim posługiwać ? ;) W ostateczności to telefon do przyjaciela i Google Earth rozwiąże problem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz