Pozdrowiamy sympatycznego mechanika i jego rodzinę z Króli Dużych ;)
Z wielką chęcią skorzystalibyśmy z zaproszenia i noclegu, ale niestety czas naglił a pogoda była deszczowa, więc chciałem jak najszybciej dojechać do celu. Weronika chwilę odpoczęła huśtając się i bawiąc z córką mechanika, a ja uzyskałem cenne informacje na temat dalszej trasy. Do Nowogrodu dotarliśmy dnia następnego przed wieczorem. Od razu udaliśmy się na nocleg. Najedliśmy się jakichś regionalnych przysmaków i udaliśmy się na cmentarz zapalić znicz na grobie mojego ojca, dziadka i babci. Od ciotki, którą widziałem drugi raz w życiu, dowiedziałem się kilku ciekawych historii rodzinnych, a Weronika okazała się genotypem swojej prababci Eleonory. Bardzo spodobało się jej to imię i postanowiła nadać je sobie przy bierzmowaniu.
Nowogród:
Nowogród to byłe miasto kasztelańskie, a obowiązujące niegdyś zwyczajowe prawo bartne to kwintesencja piękna i prostoty. Największe przestępstwo to wykradanie miodu, a gdy towarzyszyło mu zniszczenie pszczelej rodziny ... sąd bartny wydawał jedyny, słuszny wyrok - kara śmierci przez powieszenie. A w szczególnych przypadkach sprowadzano z miasta kata, który "takowemu ma pęp wyrżnąć i z niego kiszki wytoczyć, i tak z nim czekać aż zdechnie, a potym zdechłego obiesić". Niestety piękne czasy praw zwyczajowych minęły ...
Nowogród jest ważnym ośrodkiem sztuki i kultury kurpiowskiej, a Skansen Kurpiowski założony przez Adama Chętnika to jeden z najstarszych skansenów w Polsce (1927 r.). Słowo KURPIE początkowo było obraźliwym przezwiskiem i wzięło się od butów (kurpsi) wyrabianych z lipowego łyka, przez "ludzi puszczy", którzy sami nazywali siebie Puszczykami. Zajmowali się oni przede wszystkim rybołówstwem, myślistwem oraz bartnictwem, a w okresach późniejszych wydobyciem oraz obróbką bursztynu, rzemiosłami drzewnymi, tkactwem, smolarstwem i węglarstwem.


















W trakcie zwiedzania skansenu okazało się, że Matka Natura przygotowała nam zlewę na dwa dni. Ewakuowaliśmy się więc czym prędzej do Ostrołęki i pobiliśmy rekord toru ;) W trzy godziny zrobiliśmy 35 km. do Ostrołęki i zdążyliśmy na pociąg do Warszawy. Później pobiliśmy rekord przesiadkowy i w 6 minut przesiedliśmy się w pociąg do Lublina, gdzie po całodziennej głodówce zrobiliśmy sobie niesamowitą wyżerkę.
Statystyki:
Wyjechaliśmy w piątek po południu i na wieczór dotarliśmy do Małkinii. W sobotę przejechaliśmy rowerami 54,5 km od godź. 10 do 18, w niedzielę 43 km. od 10:30 do 16, a w poniedziałek 35 km od 12 do 15 plus 3 km. z dworca do domu.

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz