

Ariadna przeszła samą siebie ;) Przejażdżka bardzo jej się spodobała. Całe dziesięć kilometrów w jedną stronę pokonała bez żadnego zatrzymania i nawet najmniejszego foszka. Do przyczepki podeszła z wielkim zaufaniem, gdy ją tylko zobaczyła, od razu zaczęła się do niej pchać. Aż takiej uległości się nie spodziewaliśmy ... Droga powrotna była równie miła i przyjemna.


Największym problemem okazuje się oczywiście polskie prawo. Ciągnięcie przyczepki rowerem jest zabronione. Może się to niedługo zmienić, ale prace nad nowelizacją ustawy trwają od 2009 roku ... Ciekawe dlaczego istnieją takie ograniczenia, skoro są co najmniej dwa wielkie powody ZA ?? Bezpieczeństwo dziecka w przyczepce jest nieporównanie większe niż w foteliku, oraz ... przejażdżka taka powoduje silny stan euforyczny, a o ile wiem, wydzielanie endorfin nie jest jeszcze zakazane ;) Pozwólmy się więc dziecku cieszyć, a rodzicom "odpoczywać" finansowo ... bez mandatu !!




Łącznie przejechaliśmy ponad dwadzieścia kilometrów. Długa była to przejażdżka, prawie cztery godziny. Godzina w jedną stronę plus dwie na placu zabaw. Jak to się mówi "małymi kroczkami" ...
Dobrze, że Niśki Komunia zbliża się wielkimi krokami. Może wreszcie będzie nowy rower ... chyba tylko ON, jest w stanie zapewnić jeszcze większe zadowolenie z rowerowania i może nadać nowy sens naszym wyprawom ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz