



Idę zapytać o możliwość rozbicia swojego namiotu. Zostawiłem rower i bagaże i pytam człowieka:
- Mogę tu dorzucić jeszcze swój namiot ??
On prosto z mostu:
- A kto ty kurwa jesteś ??
No, myślę sobie, zaraz w pierdol dostanę ... Mówię więc tylko po cichutku, żeby nie usłyszał:
- Polak mały ... - i się głupio uśmiecham.
Podchodzi następny i mówi:
- Spoko ... kurwa ... chłopaki !! On na rowerze przyjechał ...
I się zaczęło ;)


Super towarzystwo. Nigdy nie widziałem równie spokojnych i dobrze zorganizowanych motocyklistów, szczególnie w tak wielkiej grupie. Rozbiłem się więc i poszedłem zwiedzać twierdzę. Gdy przyszedłem było już prawie ciemno, trwały przygotowania do wieczornej imprezy ... ognisko, milicyjna obstawa, rozmowa z Panem Konsulem III RP z Winnicy, gry, zabawy i hulanka do północy ... cisza nocna.




Dzięki wiedzy i uprzejmości Konsula nabyłem odrobinę wiedzy, jak zachować się w Naddniestrzu, gdzie nie istnieje żadna Polska placówka dyplomatyczna. Myślę, że jego rady pomogły mi trochę w tym dziwnym kraju, którego nie ma na żadnej mapie świata.
Rano zostałem brutalnie wyrwany przez ryk setki motocykli odpalanych prawie równocześnie. To chyba taki zwyczaj ... Dzięki temu o ósmej byłem gotowy do dalszej jazdy. Dzisiaj chcę przekroczyć granicę Ukraina-Moldova, odwiedzając najpierw Chocim.

Wyjeżdżając z Kamieńca, szczęśliwie zdążam przed zamknięciem mostu. Dzięki temu mam łatwy dostęp do Starego Miasta. Zajeżdżam do kościoła katolickiego i proszę o oprowadzenie i lekcję historii. Kościół jest kościołem od kilku lat, wcześniej był oczywiście magazynem zboża. Trwają prace restauratorskie, które z powodu braku pieniędzy posuwają się w żółwim tempie. Wszędzie widać jego przeszłość, zagrzybiałe ściany odrapane z tynku, śmieszne dobudówki po jednej stronie, koszmarnie brzydkie po drugiej. Jednak najważniejsza część kościoła jest w miarę wyremontowana. Skromna, ale przyjemna w odbiorze. Ojcowie Paulini opiekujący się świątynią robią co mogą, aby wpadało tu trochę blasku.

Następny mój przystanek to Chocim. Tutaj pewnie się narażę co poniektórym stwierdzeniem, że twierdza żyje i ma się równie dobrze jak kamieniecka. Zresztą chyba tylko dlatego, że jest bardzo blisko od bardziej okazałej siostry. Gdyby była bardziej na uboczu, spotkał by ją los setek innych, ukraińskich fortec. Chociaż, no właśnie ... to twierdza w Chocimiu jest uznawana za jeden z siedmiu cudów Ukrainy, a kamieniecka nie występuje w żadnej klasyfikacji. Tu jednak jest stanowczo mniejszy ruch turystyczny, jedynie kilka osób na dziedzińcu.









Brak komentarzy:
Prześlij komentarz