niedziela, 3 października 2010

Besarabska Jesień '10 Criva - Orhei

Granicę udało mi się przekroczyć nadspodziewanie szybko. Kolejny raz utwierdzam się w przekonaniu, że książki z serii "Przewodnik po ..." to jedna wielka głupota. Zupełne nic po nic ... A w finale okazało się, że cały przewodnik to stek bzdur ... a to, podobno najlepszy przewodnik po Mołdawii ... zresztą musi być najlepszy bo jest jedyny ;)

Przydrożna kapliczka ...

... oraz przydrożna studnia.

To co jako pierwsze rzuciło mi się w oczy po wjechaniu na terytorium Moldovy to mnogość oraz wyjątkowość zdobnicza studni. Jest ich naprawdę dużo. Każda pięknie ozdobiona i otoczona jakimś szczególnym kultem. Przydrożne kapliczki były i ładne i brzydkie, ale studnie ... Przejeżdżając przez wieś, przy każdym domu stoi ładna studnia a przy niej obowiązkowo wiadro do nabierania wody. Początkowo nieśmiało zatrzymywałem się przy nich, ale gdy zobaczyłem, że nikt nie robi problemu z czerpania wody nabrałem śmaiłości. Woda służyła i do picia i do mycia ... Wyciągam elegancko mydło i ręcznik, zaczynam się myć ... idzie z naprzeciwka jakaś kobieta i coś krzyczy ... pewnie zaraz mnie pogoni za detergenty ... ale nie, ona przyniosła mi garnuszek, aby łatwiej się polewać. Chwila rozmowy, oczywiście po rosyjsku ... Następnym razem gdy się zatrzymuję przy "wodopoju", podchodzi gospodarz i zaprasza na winogrona. Takie mówi psiajuchy, nic specjalnego ... chciałbym mieć takie u siebie ;) słodkie i soczyste. Przynosi mi kilka śliwek i kawał arbuza. Próbuję mu zapłacić na odjezdne, ale tutaj nie jest to w dobrym tonie. Mam nauczkę i nigdy więcej nie proponuję nikomu pieniędzy za takie przysługi. Dla nich ważniejsza jest pomoc, chwila rozmowy ... Ciekawi ludzie, ciekawa kultura.

Wyjątkowa cerkiew we wsi Larga ...

... obok cerkwi - cmentarz.

Cerkiew w Lardze to wyjątkowa świątynia. Jest to drewniana budowla z 1897 roku, czyli powstała w czasach gdy już nie budowano z drewna. Z daleka wygląda na murowaną i niczym się specjanie nie wyróżnia. Z bliska, gdy już wiemy że jest drewniana i widzimy piękne ludowe zdobienia robi niesamowite wrażenie.

Szkoda, że obecnie cerkiew jest w remoncie ;(

Kolejny dłuższy przystanek na zwiedzanie to monastyr Rudi. To pierwszy klasztor na mojej drodze. No i znowu jestem pod wrażeniem. Jest bardzo zadbany i ... nie chcą mnie wpuścić do środka. Robię więc tylko zdjęcie z zewnątrz i ruszam w dalszą drogę. Nie łatwo było się tu dostać, a wydostać się jest jeszcze trudniej. Teraz mam pod górkę, a z przyczepką wspinanie nie idzie mi najlepiej.

Droga do monastyru Rudi to piach, glina, kamienie i błoto ...

... ale urokliwy widok na końcu ścieżki rekompensuje trud.

Trochę zły, że nie wszedłem na teren monastyru Rudi zatrzymuję się na chwilę w całkiem przyjemnym miejscu. Jest tu sympatyczna cerkiew, przy której zjadam obiad i chwilę odpoczywam. Tutaj kończy się asfaltowa droga i zaczyna nieutwardzona ścieżka prowadząca do monastyru.

Nie wiem co jest w tych krzyżach ...

... i cerkwiach, ale podobają mi się.

Jutro czeka mnie ciekawy i wyczerpujący dzień. Ma wyjechać po mnie znajomy z Kiszyniowa. Valentin ma obywatelstwo polskie, świetnie mówi po Polsku i bardzo cieszę się na myśl o spotkaniu. Przygotował ciekawą trasę i moc atrakcji. Zobaczymy ...

Przygotowuję kolacjo-śniadanie ...

... i kładę się spać.

Żeby nie wyszło, że jakioś szczególnie przykładałem się do odwiedzin mołdawskich świątyń ... Lenin też tam był ;) ... niestety w ilościach znacznie mniejszych niż się spodziewałem ;(

Wcale nie wszędobylski Lenin.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz