niedziela, 25 kwietnia 2010

"Dziki Sezon" rozpoczęty.

Właśnie rozpoczęliśmy z Weroniką sezon noclegowy 2010r. Postanowiliśmy pojechać na jakąś "bezcelową" wycieczkę z namiotem. W drodze "bezcelowość" zmieniliśmy na celowość ;) Celem był Krzczonów, do którego w sumie nie dotarliśmy bo pomyliliśmy drogi, a w międzyczasie znaleźliśmy ciekawą miejscówkę. Tak więc przejechaliśmy 25 km i obozowisko rozbiliśmy w bardzo starym, bardzo ładnym podlubelskim lesie.

Wcześniej jednak nie było tak pięknie. Cały urok wiosennych pól, był brutalnie przerywany przez wysypiska śmieci. Niestety coraz więcej widzę takich właśnie zachowań. Tak dzisiaj wyobrażamy sobie czystość. I odnoszę wrażenie, że im więcej idzie kasy na walkę o "czyste powietrze", tym więcej takich wysypisk nam powstaje. Ludzie mają w dupie tą całą ekologię i tyle !! I całkiem słusznie zresztą ... Niech oddadzą nam nasze pieniądze, a będzie nas stać na zapłacenie za wywóz śmieci !!

Musiałem mocno uważać przy kadrowaniu, aby ...

... nie objąć tego "piękna polskiej wsi".

Wysypisk było dwa, a między nimi ... No właśnie !! Piękne jest to, że tak niedaleko dużego miasta istnieje taki krajobraz. Niczym z filmów Kolskiego. A ja zastanawiałem się gdzie on znajduje takie klimaty ?? A takie klimaty są wszędzie, w całym naszym pięknym kraju ... tylko nie zawsze je dostrzegamy, bo się ciągle śpieszymy.

Inni "wielcy" świata filmu też dostrzegli uroki okolic Lublina ;) Oto przykład inspiracji :

- Wiesz Nika ... ten widok przypomina mi taki jeden film ...
- No i mi też.
- Tak, a jaki ?? - zapytałem myśląc, że to kolejna ściema małego dziecka.
- No nie pamiętam tytułu, ale ten o tych muzykach co sprzedali dusze diabłu.
- Crossroads ??
- Taaaaak !! Fajnie tu, jak na filmie. Może i my podpiszemy tą karteczkę ??
- Cyrograf ?? Czyś ty zgłupiała ????
- Przecież wiesz, że żartuję. Nie muszę podpisywać bo i bez tego jestem bardzo zdolna i mądra.

To na tym rozdrożu, Robert Johnson podpisał cyrograf, dzięki czemu stał się najlepszym bluesmanem na świecie ;)

- Tato, skoro mamy takie piękne crossroads to zróbmy małą sesyjkę. Mogę Ci zrobić zdjęcie ??
- Ok. Odpocznijmy trochę pod tym drzewem.
- Pamiętasz tato ten pojedynek na gitary ??
- Pewnie, że pamiętam. Moja ulubiona scena.
- No moja też. Chciałabym tak grać na gitarze albo harmonijce.
- No to trzeba dużo ćwiczyć ... chociaż nie wiem czy Steve Vai mógłby sam z siebie tak się nauczyć.
- Może on też ... tak jak Robert Johnson i Ślepy Pies Fulton ??
- Może ...




Poopowiadaliśmy sobie jeszcze zapomniany film i ruszyliśmy w dalszą drogę. Następne rozdroże i trudny wybór. Skoro Czerniejów 2 km w prawo, a droga na wprost nie wzbudziła w nas chęci jazdy, to jedziemy w lewo. Gubiąc drogę, zajechaliśmy do sympatycznego lasku, gdzie ugotowaliśmy sobie zupkę. Po obiadokolacji i wyborze odpowiedniego miejsca pasibrzuchy rozbiły namiot.



W nocy temperatura spadła w okolice zera i nieźle nas wytelepało, ale daliśmy radę ;) Żyjemy !! ... i ruszamy w drogę powrotną. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy, ale z drugiej strony ... na szczęcie wszystko co dobre, dobrze się kończy !!


A to mapka, naszego krótkiego wypadu. Łącznie coś koło 50 km, stylem dowolnym ;) i spełnienie jednego marzenia mojego dziecka ... dziki nocleg w dzikim lesie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz