środa, 17 marca 2010

Aït-Ben Haddou.

Po dotarciu na drugą stronę Atlasu Wysokiego, skierowałem się do odwiedzenia niegdyś świetnego, dziś praktycznie opuszczonego ksaru - Ait-Ben Haddou. Przed wyjazdem do Maroko, dużo się naczytałem o ksarach i kazbach. Obiecałem sobie wszystkie odwiedzić, ale gdy zwiedziłem tą osadę, odeszła mi ochota na więcej. Nie żeby mi się nie podobała, wręcz przeciwnie - takich "górek" nie ogląda się co dzień. To co zobaczyłem, tak mi się spodobało, że wiedziałem iż wszystkie inne mogą być tylko gorsze.

Aby dostać się do ksaru, wybrałem drogę na skróty, wiodącą przez hamadę.

Osada położona jest na wzgórzu, nad palmowym brzegiem rzeki Warzazat.

Dookoła wzgóża ciągną się oazy.

Na szczycie znajduje się ... nie wiem co to jest ... jakiś nie pasujący tam kawałek betonu.

Niektóre kazby są przerobione na sklepy spożywcze ...

... inne na restauracje ...

... jeszcze inne, na stragany pamiątkarskie ...

... większość jednak jest zrujnowana ...

... i opuszczona.

Ajt-Ben Haddou wystąpiło w wielu filmach. Najbardziej podobało mi się "Królestwo Niebieskie". Oprócz filmów, głównym źródłem dochodu są turyści. Na turystach można zarabiać przez cały rok. Zanim turysta dotrze na samo wzgórze, jest atakowany przez mnogość sklepików z kiczowatymi pamiątkami. Następny atak należy do osłów i ich poganiaczy. Aby dotrzeć do ksaru należy przeprawić się przez rzekę, na której celowo nie wybudowano mostu. Celowo po to, żeby miejscowi poganiacze mieli zarobek - przeprawiają turystów na drugi brzeg na osłach, pobierając opłatę 20 DH. Moim zdaniem to rozbój, więc zdjąłem buty i przeszedłem przez rzekę pieszo. Choć rzeka nie jest ani szeroka, ani głęboka przechodziłem ze 20 minut ;) raz, że jest strasznie zimna, a dwa, że kamienie na dnie często zmuszały mnie do tańca w miejscu, aby znaleźć odpowiednie miejsce do postawienia stopy. Dla turysty - obserwatora, mój taniec musiał być też odpowiednią atrakcją bo ciągle słyszałem dźwięki aparatów fotograficznych. Następnym razem, wiem że mam iść w jakichś klapkach albo sandałach ;) Ale i tak opłaciło się. Zaoszczędziłem 40 DH czyli jakieś 16 zł.

Ksar jest naprawdę fotogeniczny ...

... i jedynym co mi przeszkadza, jest fakt, że nie potrafię tego wykorzystać !!

A ten widok jest mi dobrze znany z różnych filmów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz